Czy ci żołnierze (rosyjscy jeńcy?) wyobrażali sobie, że w miejscu zrujnowanej kamienicy powstanie budynek, który również zostanie zniszczony podczas następnej wielkiej wojny. Potem długo nie będzie nic.
Dziś zaś staliby przed witrynami salonu telefonii komórkowej.
A mnie nadal nurtuje problem metafizyczny. Przemijalność, a raczej zapominalność, anonimowość ludzkiego istnienia. Widoczni na fotografii żołnierze, podobnie jak na poprzedniej - pozują z wyraźną intencją utrwalenia swego wizerunku. My zauważamy jednak, że to przecież nie oni są głównym tematem zdjęcia. Fotografowi chodziło o wstrząsający widok ruin. Wiedział jednak, że jeśli nie pokaże ludzi, zdjęcie będzie mniej interesujące. Zawołał więc zatrudnionych pewnie przy odgruzowaniu jeńców (jeśli moja intuicja jest właściwa).
Warto przy okazji zwrócić uwagę na staranną kompozycję zdjęcia. Wypalona witryna i wrota kościoła znajdują się w tzw. mocnych punktach obrazu. To właśnie one wskazują, co jest głównym tematem zdjęcia.
Fotograf znał się też trochę na pracy w ciemni, ale tu już nieco przedobrzył. Zdjęcie zrobione z poziomu gruntu miało wyraźne zniekształcenie perspektywiczne. Szczyt wieży "uciekał", zapewne sprawiał wrażenie nienaturalnie pochylonego. Wtedy w ciemni radzono sobie z tym podczas naświetlania odbitki, lekko unosząc z jednej strony szklaną płytę z negatywem. Ponieważ robiło się to na oko, widać rezultat tego zabiegu w postaci wieży nienaturalnie rozszerzającej się ku górze.
sobota, 3 stycznia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz