Licznik, czyli czerwone cyferki, które widzicie obok, w momencie pisania tego posta pokazywał 971 odwiedzin na blogu. Tymczasem Google raportuje mi już 1003 odsłony. A na początku oba przecież zaczynały od zera. Nie bardzo to rozumiem.
Doszedłem jednak do wniosku, że mimo wszystko warto już zacząć świętować. To niezły wynik jak na dwa i pół miesiąca, początkującego bloggera (to ja) i dość wąski zakres tematyczny blogu.
Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają, za zainteresowanie. Zapraszam ponownie.
I oczywiście zapraszam do komentowania. Blog żyje w pełni, kiedy wypowiadają się też jego czytelnicy.
Wystarczy kliknąć na odnośnik "Komentarze", który widać pod każdym wpisem, a potem oczywiście coś napisać. Komentarze nie są moderowane, pojawiają się więc od razu.
I z tej okazji przedstawiam kompletny rarytas. To zdjęcie wykonane przez Jana Bułhaka, człowieka, który sprawił, ze fotografię w Polsce zaczęto traktować jako sztukę. Po II wojnie dokumentował zniszczenia wojenne, jak się okazuje, również w Ełku. Jeśli istnieją te negatywy czy odbitki, to byłby to bardzo cenny materiał pokazujący Ełk, jaki pamiętają już tylko najstarsi jego obecni mieszkańcy. Zdjęcie zostało wykonane najprawdopodobniej w 1949, może w 1948 r. (Bułhak zmarł w lutym 1950, zdjęcie zaś przedstawia widok z lata).
Jest to reprodukcja ze starego przewodnika po Mazurach, stąd kiepska jakość.
piątek, 23 stycznia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz